polamane, porozcinane przemyslenia pierwszolistopadowe...
Suto zastawiony stol, wodka sie leje. Wokolo drewnianego blatu na nogach zebrala sie grupka niby wiedzacych o sobie wszystko a jednak czasami obcych ludzi. Ciagle konwersacje, smiech dzieci a w tle bezplciowo grajacy telewizor. Wykreowana atmosfera dekonspiracji i rozbrajania tajnych planow rzadu, dochodzenie swoich praw w tym demokratyczno-komercyjnym kraju. Jednak przy tym zgrabnie zachowany dystans do przedstawianych sytuacji podkreslony dwiema grubymi liniami przez cicha satyswakcje osiagniecia kasliwych pogladow, ktora skrzetnie jest ukrywana gdzies miedzy wierszami. Obrzydliwie gorace powietrze panujace w pomieszczeniu, pochadzace pierwotnie z rozpalonego drewna z pieca, dodatkowo podnosi temperature i cisnienie krwi. Zawsze to poznaje po wypiekach na twarzy babci, rowniez dodatkowo zmeczonej kolejna batalia z tatem stoczonej na polu sporu o czystosc instytucji koscielnych. Strapiony cmentarnymi duchami przeszlosci, zameczony szroscia i beznadziejnoscia przyszlosci, wyindywidualizowalem sie i usiadlem na parapecie przyklejony do lekko uchylonego okna. Staralem sie zebrac kłęby mysli w jakas calosc. Opanowac paradoksalne podniecenie oprawy swiatecznej zafundowanej przez pogode. Szukalem jakiegos sensownego punktu zaczepienia by moc wyciagnac jakies wnioski z tego wyjatkowego dnia. Niestety los i tym razem mnie nie oszczedzil i dal kolejnego kopa mojemu sumieniu i niezla lamiglowke mojej pamieci, gdyz niewiadomo skad moja droga mi siostra mieszkajaca niedaleko mnie, ukula mnie swoja pogarada dla mnie i malo nie dobila swoim brakiem zaangazowania w rozmowe ze mna. Szukalem w przeszlosci faktow ktore mogly mnie naprowadzic na moj blad ktorego skutki odczulem dzis. Jednak jalowe przemyslenia doprowadzily tylko do pojawienia sie wielkiego metliku w mojej malej glowie. Postanowilem dac szanse pomoc sobie. Wlaczylem Coldplay celem oczyszczenia mysli. Wyjzalem za uchylone okno. Poczulem smrod dymu z kominow, polaczonego z leciutki cieplym wiaterkiem masujacym policzki. Skierowalem wzrok w niebo, szykujace sie do zeslania nocy. Jeszcze dalo sie ujrzec koncowe promyki slonca. W takiej oto atmoswerze spojrzalem na suche galezie bezwiednie poruszajace sie napedzane sila wiatru. W jednej chwili uzmyslowilem sobie jak malo wiemy o sobie i innych ludziach. Wiem juz ze kazdy jest tak odlegly od poznania wlasnej osoby, co dopiero mowic o swoich bliskich. Ta mysl przechodzila wciaz po mojej glowie z racji tych zaczarowanych dni, ktora odbijala sie echem po mojej wyobrazni i jak kamien wrzucony w wode znieksztalcil moje mysli. Wiem ze jestem sam. Wciaz sie do tego przyznaje przed soba. Nie raz chcialem wzbudzic polswiadomie pozalowanie u innych, bezdzwiecznie krzyczec: pomocy! Wciaz wpatruje sie w lustro starajac sie zobaczyc kogos kim nie jestem i nigdy nie bede.. Ludze sie ze moj duzy krzywy nos wcale nie jest taki brzydki, a oczy sa tak piekne jak nigdy. Przyznaje sie ze jak kazdy jestem lasy na komplementy, dokladnie tak jak wszyscy uzytkownicy portali na ktorych umieszczamy wlasne zdejcia. Ten dreszce emocji po dodanej fotce. Czy ktos mi cos powiedzial ladnego? Czy jakas nieznajoma powiedziala: o tak to ten przystojniak! .. Proznosc, glupota, idiotyczne marnowanie czasu - to ja zazwyczaj. Bo przeciez mi mowili: nie kochaj jej, nie warto. Mowili pozniej : nie przejmuj sie, sa inne. Jescze pozniej mowili: wez sie w garsc mamro nie ma czasu na to! Dodajac: za pol roku nie bedziesz nawet pamietal jej imienia. Mija 5 miesiac a kazda godzina jest skazona mysla o niej. Pomyslec mozna: przeciez ty potrafisz mowic inaczej jak inni i masz takie gladkie uczucia, daj sobie spokoj z nieslowna dziewczyna. Ona wrocila do swoich dawnych marzen ktore zawsze miala pod reka i do kogos kim wzgardzala przy tobie a jednak z nim jest. Paradoks? I wtedy zrobil mi sie mokry policzek.To od dymu. Napewno od dymu.
Dodaj komentarz